Amelia masz racje. o swoje mozna kulturalnie walczyc i sie upominac. Ale z tym ile kosztuje tydzien jednej z nas a drugiej to jest roznie. Zalezy od tego co i jak jesz ty i osoba która sie opiekujesz. Są podopiecznie niejadki i są żarloki. Podobnie jest ze mna. Czasem jem jak wrobelek a czasami jak mnie apetyt zlapie to konia z kopytami bym wsuneła.
Zgadzam się z Tobą. O gustach też się nie dyskutuje. Trzeba wszystko brać pod uwagę. To, o czym tutaj piszesz , to jest prawdą. Wyrażając moją opinię na ten temat, nie brałam pod uwagę przypadków skrajnych. Skrajnym przypadkiem było by też żądanie 200 Euro miesięcznie, co też się zdarza. Moja koleżanka u jednego dziadka wydawała właśnie 200 Euro tygodniowo. Można to wydać bardzo łatwo, zakładając, że raz w tygodniu chodzi się z podopiecznym do restauracji na obiad , oraz do kawiarni na kawę, a obiady przyrządza się z śródziemnomorski specyfików itd.
Ten temat, to temat "morze", niemniej jednak bardzo ważny. Dostateczna ilość pieniędzy, to nasze poczucie bezpieczeństwa, swobody i spokoju.
Przecież my nie jedziemy, tam z miłości do naszych sąsiadów. Bardzo często odmawiamy sobie ciepła rodzinnego, a naszym dzieciom miłości.
To, że Niemcy narzekają czasem że nie mają za dużo kasy, to mi wisi jak kilo kitu u d......y. Ja opiekowałam się moją mamą i ojcem, to nikt nie tłumaczyłam się, że ojciec mieli po 700 zł emerytury i nie liczyłam na jałmużnę, tylko zakasałam rękawy i spełniałam swoją powinność.
Ja znam mentalność Niemców ( miałam z Nimi przez kilka kontakty służbowe, jako przedstawiciel handlowy). Oni mając duże konta bankowe i ogromne majątki, potrafią targować się o 10 centów. Nie mają też skrupułów. Jeśli tłumaczysz się, że Cię na coś nie stać , to odpowiadają. " Ist tut mir leid. Ich kann nicht's machen".
Drogie koleżanki ! Uczmy się od Niemców egzekwowania należności i asertywności.
Wracając do naszych tygodniowych wydatków. Wydajcie tyle ile potrzeba, a nie tyle ile Wam każą. Nie oszczędzajcie ich budżetów, kosztem waszego zdrowia.
Jak, któraś z Was jest cudotwórcą i może utrzymać dwie osoby za 40 czy 50 Euro , to GRATULUJĘ!
Pamiętajcie jednak, że robicie krecią robotę. Ja sobie dam radę. Zawsze na swoje wyjdę i cieszę się wśród moich pracodawców zaufaniem, uznaniem i dobrą opinią. Szanują mnie, proszą o dalszą opiekę.
Ja też ich obdarzam, uśmiechem, serdecznością, nie krzywdzę ich, jestem dla nich miła i obowiązkowa, ale im nigdy do końca nie wierzę i nie szukam w nich przyjaciół. Miłość i przyjaźń mam w Polsce.
Ech prawię jak na tureckim kazaniu.... jeśli jednak nie zgadzacie się ze mną, to macie takie prawo . Pozdrawiam serdecznie!