Co za ludzie! Ja nie wiem co mam myśleć?! W życiu nie trafiłam na takich paskudnych ludzi. Rozumiem, że jako opiekunka wliczam się do gospodarstwa domowego. Nigdy rodzina nie pyta mnie na co mam ochotę, traktują mnie jako siłę roboczą, tragarza na zakupach. Córka, która dogląda mnie i podopieczną - swoją matkę, najchętniej żywiłyby się mortadelą i starą szynką, którą sama boję podawać się podopiecznej. Dziś zrobiła nam "spagetti" usmażyła makaron z dwoma pomidorami! Kiedy zrobię zakupy i zrobię sałatkę, jakiś normalny obiad - dzielę się z podopieczną, ale nie wiem dlaczego ja miałabym być sponsorem. Córka obiecuje się rozliczyć, ale kiedy przychodzi co do czego, to zbywa mnie, tym że mogłam tego nie kupować, bo to zbędne. Kończą mi się pieniądze, mąż musi mi z Polski dosyłać. Pani z agencji powiedziała, że nie może ingerować w zwyczaje rodziny. Ja przecież jak robot, pracuję, mało śpię, męczę się. Nawet robot potrzebuje olrju - ja jedzenia, strawy która stawia na nogi!!!