Dziewczyny mam ten sam problem,kiedyś o moją kondycje dbała "babcia"odkąd podupadła na zdrowiu obydwie się zatuczyłyśmy bo prowadzimy "osiadły"tryb życia! Mało tego jak przychodzą sąsiadki obwiniają mnie za to że pozwoliłam babci się "roztyć"co przy jej chorobie jest niewskazane.Wiem,ze to nie moja wina,babcia nie je dużo ale przytyła sporo,ja nie dużo ale jednak.Nie wiem jak ją mam odchudzić?jest po udarze,i tak staram się eliminować słodycze a uwielbia czekoladę, zero ruchu bo chodzi wolniej od ślimaka,boję się czasami że upadnie a wtedy konsekwencje mogą być żałosne.Na obiady od dawna gotuję tylko zupki,dzisiaj np.był tylko kompot z kury i budyń.Nie gotuję drugich dan,moje zmienniczki za to gotowały jak dla armii.Podam Wam rytm naszych posiłków: 9 -śniadanie,12-obiad,ok.14-czy15 podczas "leżakowania"mały kawałęk czekoladki(musi go miec zawsze w zasięgu ręki!)bo ogląda "Sturm der Liebe",16-kawa plus kawałek ciasta,19-21kolacja czyli kromka chleba,jogurt i jabłko.Myślę,że ten jogurt mogłaby zjadać do kawy ale nie chce,domaga się wieczorem.I tak codziennie,stały rytuał.Tak było od początku zanim do niej trafiłam,sama sobie ustaliła taki plan dnia ale wtedy byłyśmy obie "mobilne"teraz ja jeżdżę autem a ona z ledwością rollatorem.Czy ma ktoś jakis pomysł co z tym "fantem "zrobić"?podczas choroby przytyła jakieś 20 kg.!