Strasznie smutny ten wiersz, ale fakt prawdziwy, bo niby jesz, a nic ci nie smakuje, i też tak mam, wysiadam w Luton i jak automat albo na nationalexpress, albo na pociąg, odbieram bilety w ticket machine, czytam na którym peronie mój pociąg i podążam w tym kierunku, ciągnę torbę za sobą, wsiadam, patrzę gdzie przesiadka, wysiadam, idę na inny peron, wysiadam, dzwonię na taksówkę i już jestem, pukam do obcych drzwi, otwiera mi obca osoba: nice to meet you, nice to meet you too i się zaczyna, robię dobrą minę do złej gry. Pamiętam jak czasem siedzieliśmy w pokoju nauczycielskim, marudziliśmy, że nam się nie chce, że chcemy do domu, dzwonił dzwonek, uśmiech na twarz i do klasy, tylko, że po pracy wracałam do domu, to taka małą różnica.