[quote=ava][quote=graga]Przeczytałam , oczywiście że przeczytałam . Córka przyniosła Melperon bo on jest wydawany z apteki tylko na receptę i zapewne taką receptę wystawił lekarz a więc Melperon jest tym lekarstwem , który powinnaś podać PDP.
Natomiast ty go nie podajesz a podajesz lekarstwo, które sama zaleciłaś swojej PDP. Bawisz się w lekarza i negujesz zalecenia prawdziwego lekarza PDP nie mając do tego uprawnień.
A PROBLEM POLEGA NA TYM , ŻE TY NIE ROZUMIESZ , ŻE POSTĘPUJESZ ŹLE NAWET JAK KTOŚ CI TO NAPISZE ( w tym wypadku ja to napisałam ).
Przemyśl jeszcze raz swoje postępowanie, może zrozumiesz swój błąd choć bardzo w to wątpię.
Melperon to nie środek nasenny, to nuroleptyk, ma za zadanie wyciszyć pacjenta.
W głowie mi się nie mieści, że pomoc domowa kwestionuje decyzje lekarza, odstawia neuroleptyk i wprowadza ziółka :([/quote]
Nie zamierzam sie tłumaczyc ale uspokoic wasze glupie mysli. Jeste mi wszystko jedno ile psow na mnie powiesicie. Nie chcialam pisac tu calej historii dlaczego dalam babuli tabletki ziolowe ale prosze:
Dwa lata temu kiedy przyjechala tu pierwsza opiekunka babula byla agresywna dlatego lekarz przepisal Melperon. Opiekunka zamiast 1 tabletki dawala 4... nie wiem jak bylo dalej (corka mi to opowiadala) ale po pol roku odstapiono od tych tabletek. Ja przyjechalam tu w styczniu i babula nie miala problemow ze snem wiec nie dostawala zadnych tabletek. Przesypiala cale noce, byla mila i sympatyczna. Od jakichs 3 tyg. zaczela spacerowac po nocach, ubierac sie.... w dalszym ciagu byla miła. Corka podjela decyzje zeby dac babuli Melperon wiec dalam. Co ztego ze przespala cala noc jak przez kolejne pol dnia byla nieprzytomna.Opowiedzialam to corce i mowilam ze wolalabym nie dawac jej tych tabletek bo sa za silne a ona zapewne potrzebuje tylko delikatnych na spanie. Corka kazala odstawic Melperon ale nie zgodzila sie na podanie ziolowych tabletek. Dla corki najwazniejsze zeby babka nie byla agresywna a ze babula nie spi po nocach a pzry okazji ja to nie byl problem. Nie chciala pojsc nawet z nia do lekarza. Bylam wymeczona 3 tygodniowym niespaniem dlatego dalam jej ziolowa tabletke NACHTRUHE BALDRIAN+hOPFEN po ktorej babka spala a rano byla dalej moja usmiechnieta i wesola babula. Nie chcialam o tym mowic corce bo jest z deczka walnieta (kazda z was ma jakies problemy z rodzina). Chcialam poczekac na inne z dzieci babuli. I tak sie stalo wczoraj. Przyszedl syn. Wszystko mu wytlumaczylam. I dla waszej spokojnosci: KAZAŁ DAWAC BABULI ZIOŁOWA TABLETKE i podziekowal mi za to ze nie chcialam faszerowac babki melperonem.
W swoim poscie chcialam tylko sie zapytac czy od tych ziolowych tabletek mozna sie uzaleznic wiec nie pisalam calej historii .... Ale teraz macie. Jezeli tego tym razem nie zrozumiecie ze sama nie podalam ani nie odstawilam Melperonu to albo wy macie problem z logicznym mysleniem albo moja 4 na pisemnej maturze z polskiego byla mocno naciagnieta.
Ps. Nie jestem taka durna jak to opisalyscie.[/quote]
Według mnie za bardzo osobiscie podchodzisz do podopiecznej. Samo to, że określasz ja mianem "babula", "babunia" znaczy, że podchodzisz do niej nie jak do klientki, tylko starasz się wejśc w rolę rodziny. Jasne, że jak się będzie powtarzało rodzinie, że trzeba dać pdp to albo tamto, to w końcu ustapią, bo to nie oni siedza z "babulą".
Jeśli lekarz jej przypisał ten lek Melperon, to nalezy go podawać, bo nie wiesz jakie będą skutki niepodawania leku na dłuższą metę.
Ja spoykałam się z pdp, która miała zaawansowanego Alzheimera, była niezwykle agresywna, silnie pobudzona, bo przez ponad 10 lat nie dawano jej leków wyciszających, tylko ziołowe tableteczki. Skutkiem czego Alzheimer stał się niemozliwy do wyciszenia i babka kwalifikowała się wyłacznie do psychiatryka i to w kaftanie bezpieczeństwa. Własnie "mądra" opiekunka namawiała rodzinę do niepodawania leków wyciszających, bo "ona jest jak zombie pól dnia", "ona jest zdezorientowana" itp. Leki tego typu na początku otumaniaja, dopóki organizm się do nich nie przyzwyczai, potem korygują trudne zachowania sprawiając, że z osobą można bezpiecznie przebywac w domu. Nigdy w zyciu bym nie kwestionowała decyzji lekarza co do tak ważnych leków.
A wesoła "babula" może Ci złamać kiedyś nos w ataku szału.