[quote=barbara.b][quote=candela]Miałam podobną sytuację przez około miesiąc, tyle że może przez połowę tego czasu było już lepiej, bo dziadzio dostał dosć mocne tabletki nasenne. Miał w porządku córkę, która nie chciała, aby uprzykrzał mi życie swoimi nocnymi maratonami po domu, chociaż szczególnie głośno się nie zachowywał, no i nie przychodził do mojego pokoju na szczęście! No i wróciłam tam na kolejną zmianę, bo z tym spaniem mu się poprawiło. Z tym sobie można poradzic, wystarczy nei byc obojętnym. Zaraz dzwonić do rodzinki, żeby coś z tym zrobili, bo nie da się pracować. Same przecież nie możemy dawać byle jakich leków, według własnego upodobania.
miałaś szczeście, że trafiłaś na mądrą córkę. ja trafiłam na pierdolniętą. babka nie spała po nocach, za dnia zero wolnego, a na wspomnienie o tabletkach nasennych córka tłumaczyła, że lekarz niby powiedział, że lepiej nie dawać babce tabletek, bo jak wstanie w nocy zakrecona tymi tabletkami to może spaść ze schodów. ciekawa jestem jaki lekarz jej tak powiedział. sen to podstawa i patrzyłam jak babka podupada na siłach dzień za dniem. aż wkońcu zjechałam. jutro dzwonię do zmeinniczki pytać co tam u niej. córka pojebana- babkę znam od pół roku- ma demencję, nadciśneinie, bierze tabletki na rozrzedzenie krwi- pierw brała malkomat ale po jakimś wypadku zmeiniona na zastrzyki a potem bez wizyty u lekarza i jakichkolwiek badań zmieniono je na aspirynę ( ponoć też rozrzedza krew ) . i tak babka żyje bez lekarza, córka tylko donosi tabletki. u neurologa miała termin pół roku temu, ale córka przegapiła i nie zrobiła nowego, badania krwi, które babka robiła co tydzien jak jeszcze z głową nei miała problemu tez nie robiono od conajmniej pół roku. co wy o tym myslicie? kolezanka powiedziała, że córka chce wykończyć babkę. ja myślę, że ona może poprostu taka głupia ale może koleżanka ma rację...[/quote]
Nie ma co analizowac i uzywac epitetow:) jak we dwie ze zienniczka nie postawicie sprawy jasno tzn woz albo przewoz to bedzie jak jest.Moja rada brzmi:WIZYTA NA CITO U NEUROLOGA I LECZENIE POD JEGO KONTROLA .Jezeli kolezanka tez nie spi po nocach ,to obie zrobcie z tym porzadek.Wyczuli,ze zalezy wam na pieniadzach i dajecie rade jednak.No nie ma slow na takie babsko .[/quote]
ja odeszłam. zmienniczka zostanie tam, bo jej na kasie zależy i będzie udawać, że jest wszystko w porządku. a ona jeszcze za dnia się męczy, bo słabo zna niemiecki i nie ma pojęcia dlaczego babka szaleje i się cała trzęsie ze stresu. a do mnie mówi, że to trzeba być spokojnym. w nocy nie sypia i w domu jak jest też nie sypia- zrywa się z ...i mówi że wszystko ok. właśnie z nią pogadałam. niektórzy to się nie szanują. do tego robi na czarno. zadzwoniłam, żeby wyczaić sytuację po moim odejściu ale tylko się zdenerwowałam. h... im w d... jej wcześniejsza zmeinniczka też odeszła i jej tłumaczyła, że w takich miejscach się nie robi. w ostatnia noc spałam 3 godziny i to nie w jednym ciągu tylko pierw 1 godzinę potem dwie. ale fakt, że 2 godziny sama zawaliłam bo między północą a drugą rano szukałam córce podopiecznej wiadomości jak prawnie wygląda opieka 24 godziny na dobę. wydrukowałam wszystko i popodkreślałam co wązniejsze min. że 24 na dobę nie oznacza, że opiekunka ma czuwac 24 na dobę, że ma prawo do 3 godzin dziennie, że ma do nieprzerwanych 11 wolnych w nocy, że pracodawca ma obowiązek ubezpieczyć opiekunkę ( córce podopiecznej steuerberater wytłumaczył, że to ja mam sie ubezpieczyć i chcieli mnie zatrudnić na basis, bo moja stara firma ją zastraszyła, że mnie chce na czarno mnie zatrudnić ) podkreśliłam więc jej ładnie, że ona ma obowiązek mnie ubezpieczyć we wskazanej przeze mnie kasie chorych i jakie składki ma odprowadzać. wspomniałam tez o kasie na jedzenie. pierwsze dwa miesiące były średnio 70 euro na tydzień ale to było średnio bo nigdy nie było wiadomo kiedy i ile się dostanie. drugim razem o dziwo było 100, ale jak powiedziałam, że odchodzę to ostatnie 2 tygodnie było po 50. no i jeszcze dopisałam sobie komentarz, że od pół roku matka wybiera się do neurologa, okulisty i nawet u internisty nie była, nie wspominając o badaniu krwi, które robiła wcześniej co tydzień a którego nie robi od co najmniej pół roku. trochę jak tchórz, ale po tylu nieprzespanych nocach nie miałam ochoty na aferę. a na papierze to od czasu do czasu będzie mogła sobie poczytać i wspomnieć...