no. bardziej przeraża mnie głupota niż głuchota na starość ;-))))) wiem, że temat nie do żartu i całkiem na poważnie. nie tyle głuchoty człowiek się powinien bać co głupoty. jak mądry to chociażby napisze na kartce..
ja miałam głuchą i ślepa babcię. jak mi przedstawiano takie oferty to się śmiałam a w końcu pojechałam do jednej co była i głucha i ślepa i demencję miała. wiem, że śmieszne nie jest, ze człowieka tyle nieszczęść spotkało na raz ale wtedy byłam początkująca... na szczęście ta demencja to była jakaś początkowa i po prostu trzeba było do babci bardzo głośno mówić. po dwóch dniach zdarłam sobie gardło. babcia kupowała mi cukierki eukaliptusowe w aptece. jak sobie zdarłam gardło dostałam nauczkę, że mam mniej mówić bo i niemym można się stać :-(
Zdarzyło mi się opiekować samotną, starszą panią. Pani miała dobrze po 70tce, oprócz demencji, problemów z poruszaniem się, towarzyszyły jej zaburzenia słuchu. Nie straciła wcale słuchu od razu, ale stopniowo. Pod koniec mojej wizyty, która trwała ponad 3 miesiące, nie słyszała już 90% dźwięków. Nasza komunikacja była całkowicie utrudniona. Co prawda poznałam jej zwyczaje, ale musiałam dużo improwizować, posługiwać się kalamburem czy miganiem, a także obrazkami. Czasem dochodziło do pomyłek. Straszne jest starzenie się, gdy zmysły nas opuszczają. Aparaty słuchowe ponoć pomagają, ale rodzina miała się o niego zatroszczyć po moim wyjeździe. Miałyście podobny przypadek?