Wczoraj już nie miałam siły opisywać.
Babka jest Dickkopf.Córka jej dobrze ją określiła jako typ dominatorki.Zakodowała sobie w głowie to ,że ,że wyjeżdżam.A co miałam jej powiedzieć jak mnie ciągle wygania.Więc powiedziałam dla świętego spokoju .Nie pamięta ,żeby się umyć ale to pamiętała.
Siedzę z nią w salonie a ona mi ryje beret ,żebym się pakowała.A czy wszystkie rzeczy wzięłam itd.Pierwszy raz jej powiedziałam ,że muszę tu zostać ,żeby się nią opiekować , to wpadła w szał.Mówi -" ja jestem zdrowa! Sama sobie poradzę. Mam dzieci a ty jesteś obca i takie tam..."
Nie chciało mi się jej słuchać i więcej tłumaczyć.Mówie jej ,że idę na dół. Pobyłam jakieś piętnaście min. Wracam , zaglądam co ona robi.Patrze , wylazła na ogródek i skubie trawę.( wcześniej chciałam ją zabrać na spacer to nie chciał , bo jest jej zimno).Mówie jej-zostaw tą trawę .Nie schlaj się bo masz nadciśnienie.Będzieci słabo.Nawet nie reagowała.Ona wie lepiej .Trawa jest wysoka i musi ją zlikwidować.Ok -mówię i informuję ją ,że idę do toalety.Wracam .Badka leży w przedpokoju z trawą w ręce . Cholera , wystraszyłam się .Sprawdzam czy głowa cała itd. Pytam jej czy coś ją boli.Coś tam bełkocze.Hilfe, hilfe...Próbuję ją podnieś .Nie daję rady.Leży w tym przedpokoju na ukos.Ciągnę ją na dywaniku ( na nim się poślizgnęła) do pokoju.Babka ciężka jak cholera.Układam w salonie na dywnie.Daję pod głowę poduszki.Ona chce na sofę.Mówie - leż , ja dzwonie po pogotowie .Nie -mówi .Ona wstanie.To wstawaj -mówie.( wiem ,że sama nie da rady) .Nagle dzwoni telefon.Odbieram.Dzwoni syn.Przedstawiam mu sytuację.Mówi ,że zaraz będzie.Powtarzam babce i proszę ją by leżała spokojnie.Nie, ona nie będzie leżała na podłodze.Ona musi usiąść.To siadaj sama , ja ci nie pomogę -mówie .Nagle dostaje ona odruchów wymiotnych.Zbieram siły ,układam ją na bok.Cały czas siedzę przy niej i obserwuje.Ona ciągle swoje.Nie słucham jej.Jest uziemniona.Nic nie może zrobić.Przyjeżdża syn.Sadza ją na fotel.Syczy z bólu.Syn wzywa pogotowie .Babka nagle ,że musi zmienić ciuchy.
Przyjeżdża pogotowie ,bada.Podejrzewają złamanie łuda.Zabierają do szpitala.
Póżno w nocy wraca syn.Diagnoza brzmi -złamanie kości łudowej.Dzisiaj operacja.
Ja te babki nazywam wampirami energetycznymi.Do dupy taka robota .